Mont Blanc (4809m) przez Grand Mulets
Mont Blanc. Góra, której przedstawiać nie trzeba, na naszym kontynencie jest zwykle dość znana. Trzeba przyznać, że rzeczywiście robi wrażenie, niezależnie z której strony-od strony francuskiej jest białą potęga, od włoskiej-skalistym olbrzymem.
Ci, co interesowali się tematem wiedzą też, że nie jest to góra (jak na swoją wysokość) zbyt trudna, chociaż dużo osób wydaje się nie rozpatrywać nawet innej drogi, niż normalna, przez schronisko Goûter. Oczywiście popularność wspomnianej drogi nie wzięła się znikąd, zdecydowanymi zaletami są jej (względna) łatwość, brak mocno uszczelinionych lodowców i dwa schroniska i jeden schron na trasie, pozwalające rozsądnie rozłożyć aklimatyzację 'po drodze', a w razie czego wesprzeć wycof/przeczekanie złej pogody lub samopoczucia. Z drugiej strony, jako że jest to jedyna droga spełniająca powyższe warunki, kończy się to dużym tłokiem. Tłok ten ma już niestety konsekwencje praktyczne. Rezerwacja w schronisku Goûter w szczycie sezonu graniczy z cudem*, więc pozostaje albo nocleg w półlegalny/całkiem nielegalny sposób, albo wejście bezpośrednio ze schroniska Tete Rousse na 3165m, co jest kondycyjnie sporo większym wyzwaniem.
Na szczęście są pewne alternatywy. O jednej z nich traktuje ten opis drogi.
Droga przez Grand Mulets jest drogą najbliższą drodze pierwszych zdobywców** i jest (co do wyceny) najprostszą technicznie drogą na Mont Blanc. Na drodze nie ma ani wspinaczki skalnej, ani stromych pól śnieżnych, nie ma też takiego zagrożenia spadającymi kamieniami jak na drodze normalnej. Jest za to dużo lodowca, który prawdopodobnie jest jedną z rzeczy odpowiedzialnych za względnie małą popularność drogi***-szczelin trochę jest, seraki gdzieniegdzie wiszą, a od końca lipca**** droga robi się zwykle nie do przejścia. Drugą rzeczą zmniejszającą popularność jest baza noclegowa-po drodze znajduje się jedno, niezbyt wysoko położone i raczej małe***** schronisko (Grand Mulets, 3051m). Jest jednak bardzo urocze. Droga więc nie zawsze jest 'robialna', wymaga też lepszej aklimatyzacji i kondycji, oferuje za to dużo więcej spokoju.
Pełna relacja z wejścia dostępna TU (dzień piąty i szósty)
*Chyba, że idziemy z przewodnikiem-to oni wykupują zawczasu niemal wszystkie miejsca. Inna rzecz, że w związku z dużym tłokiem na górze w zeszłym roku wprowadzono czasowy zakaz wchodzenia tą drogą osobom bez rezerwacji miejsc. Zakaz trwał osiem dni, ale niestety może się w przyszłości powtarzać.
**Oryginalna droga pierwszych zdobywców prowadzi lodowcem na lewo (patrząc z dołu) od Grand Mulets, ale jest on obecnie tak spękany, że przejście tam jest co najmniej trudne, o ile możliwe.
***W sezonie letnim, bo okazuje się, że jest to 'droga normalna' na wiosnę, podczas sezonu skiturowego.
****Zależy to, naturalnie, od roku, zwłaszcza od śnieżności zimy. W 2013 droga pewnie była spokojnie do przejścia i w sierpniu, ale z pewnością są i lata, kiedy droga zamyka się na początku lipca.
*****Mimo tego, że małe, gdy tam spaliśmy (13-14.07) i tak w całym obiekcie spało jedynie 10 osób, łącznie z gospodarzem, co pozwala twierdzić, że zatłoczone zwykle nie jest.
Trudności: PD- (trochę poszczeliniony lodowiec)
Dla Kogo: Dla osób, które lodowców się nie boją i wiedzą, że trzeba się zawczasu (!) zaaklimatyzować.
Nasze wrażenia:
Droga bardzo bezpośrednia, malownicza i (do jakichś 4200m) raczej pusta, polecamy! Mieliśmy jednak zdecydowanie szczęście do warunków i pogody. Pole seraków w drodze do schroniska było bardzo ciekawym i pouczającym dodatkiem.
O górze:
Najwyższy szczyt Masywu Mont Blanc, Francji, Alp Zachodnich, całych Alp i -według wielu geografów*- również Europy. Na tyle wielu, że mimo, iż z kolei wielu wspinaczy za najwyższy szczyt Europy uznaje Elbrus, do Korony Ziemi przyjęło się zdobywać oba te szczyty. Nie jest też do końca jasny status Mont Blanc jako najwyższego szczytu Włoch. Sami Włosi chętnie się do Blanca przyznają, twierdząc, że granica z Francją przebiega przez szczyt, jednak większość Francuzów (i nie tylko) uznaje, że granica biegnie skalną granią obok, w związku z czym najwyższym szczytem Włoch jest jeden z wierzchołków Mont Blanc, Monte Bianco di Courmayeur (4748m).
Niezależnie od powyższych tytułów i kontrowersji, jest to kawał pięknej i dużej góry, masywu w pełnym tego słowa znaczeniu, na którego najwyższy wierzchołek -również ze względu na stosunkowo niewielkie trudności- co roku usiłuje wejść cała masa mniej lub bardziej przygotowanych turystów.
*W tym Międzynarodowej Unii Geograficznej.
Dojście:
Cóż, zazwyczaj w tym punkcie opisywałem dojście od schroniska na szczyt, ale nie tym razem. W każdym innym bowiem przypadku schronisko było pewną bazą wypadową, często niezależną od szczytu i wyznaczało niejako początek drogi. Tutaj jednak jak ktoś się już znajdzie w schronisku, to wiadomo, że nie dlatego, żeby sobie posiedzieć i wrócić-schronisko jest integralną częścią drogi, także o dojściu tam będzie w kolejnych punktach.
| Górna stacja starej kolejki pod Aiguille du Midi (2414m). Już wysoko, a droga właściwie dopiero się zaczyna... |
Mogę jednak napisać, skąd się startuje, a możliwości (z tych normalnych) są aż trzy: bezpośrednio z Chamonix, z parkingu koło tunelu pod Mont Blanc lub ze stacji pośredniej kolejki na Aiguille du Midi. Pierwsze dwie opcje różni z grubsza 250m w pionie. Chamonix leży na wysokości ok. 1000m, parking koło tunelu-na ok. 1250m, wspomniane 250m podejścia do najciekawszych pewnie nie należy, ale jak ktoś chce, może sobie taką wycieczkę zrobić (lub nie). Zdecydowanie więcej podejścia da się oszczędzić wybierając trzecią opcję i wjeżdżając na wysokość 2310m. Wszystkie trasy spotykają ostatecznie na górnej stacji starej kolejki pod Aiguille du Midi na 2414m, gdzie w pierwszych dwóch przypadkach podchodzi się pracowicie lasem przechodzącym stopniowo w kamieniste łąki, w trzecim-trawersuje się stoki Aiguille du Midi pokonując w poziomie całkiem podobną odległość co z parkingu, tylko w pionie jakby mniej.
Czas wejścia: 13-14.07.2013
Subiektywna ocena trudności:
Trudności technicznych za bardzo nie ma, najbardziej wspinany moment to samo wejście do schroniska z użyciem łańcuchów. Natomiast na lodowcu stwierdziliśmy szczeliny z gatunku tych, które przekracza się po mostach śnieżnych, trzeba się więc liczyć z pewnym ryzykiem, zaś wracając (gdy temperatura w ciągu dnia wzrasta) poważnie warto rozważyć gdzieniegdzie asekurację. My przez jedną szczelinę wracając skakaliśmy z asekuracją, mostowi śnieżnemu już jakoś nie zaufaliśmy.
Inny rodzaj trudności stanowiło pole seraków w drodze do schroniska. Trzeba było przejść przez lodowy labirynt-to trochę się zastanowić, gdzie iść, tu i ówdzie dziabnąć, by wspiąć się na jakiś kawałek lodu... Może nic wielkiego, ale zawsze to dodatkowa rozrywka.
Opis drogi z subiektywnym komentarzem:
'Icefall' znajduje się na wysokości powyżej 2700m, z jego końca idzie się (cały czas po lodowcu) do góry do podnóża wielkiej skały po lewej stronie, na której znajduje się schronisko Grand Mulets (3051m). Jest o tyle ciekawe, że wchodzi się tam po łańcuchach. Po wejściu, o ile drogę robimy w normalnym trybie, do jakiejś 1 w nocy pozostaje nam odpoczywać.
| Dojście do schroniska (tak, to od tej strony) |
Druga, szczytowa część trasy od strony technicznej to po prostu cierpliwe gramolenie się 1800m w górę, aż wyżej nie będzie się dało. Większość drogi idzie się lodowcem, mijając po drodze dwa wypłaszczenia z nazwą-le Petit Plateau (ok. 3660-3700m) i le Grand Plateau (3900-4100m). Należy na tym odcinku uważać na szczeliny (a przynajmniej podczas robienia tej drogi tu niebezpieczeństwo rzuciło nam się w oczy najbardziej), na le Petit Plateau nie jest też chyba zbyt dobrze dłużej przebywać gdy jest ciepło** i/lub jest dużo śniegu, ze względu na możlwiość zejścia na nas lawiny czy innego seraka ze stoków Dôme du Goûter. Z Grand Plateau droga odbija w prawo i wchodzi na przełęcz Col du Dôme (4250) między Dôme du Goûter (4304m) i Mont Blanc, gdzie łączy się z drogą 'najnormalniejszą'. Zresztą, tu zaczynają się tłumy, więc trudno przegapić. Dalej stokami śnieżnymi i (zwykle mocno przedeptaną) granią za karawaną na szczyt. I już, można się cieszyć!
| Grań tuż pod szczytem-niczego bardziej eksponowanego zasadniczo nie ma. |
Z charakterystycznych miejsc po drodze oczywiście powinienem wspomnieć o schronie Vallot na 4362m, gdzie w razie niepogody/złego samopoczucia można się schronić, a ponadto mocne wrażenia estetycznie są niemal gwarantowane. Niestety, negatywne ze względu na zaśmiecenie schronu.
*To tam!
**Jest to kolejny, ale zdecydowanie nie jedyny powód, dla którego warto zacząć atak szczytowy rzeczywiście wcześnie.
Sprzęt: standardowy zestaw lodowcowy.
Drogi alternatywne:
Na Mont Blanc wiedzie bardzo dużo dróg, niemniej za standardowe* od strony francuskiej uważane są trzy: wyżej opisana, normalna przez schrionisko Goûter i tzw. Droga Trzech Szczytów/Wierzchołków/Blanców. Drogą normalną (czy: najnormalniejszą) wchodzi na szczyt chyba zdecydowana większość zdobywców w sezonie letnim. Startuje zwykle z końcowej stacji 'tramwaju Mont Blanc' na 2372m, przechodzi koło schronisk Tete Rousse (3165m) i du Goûter (3815m) i łączy się z opisywaną drogą na Col du Dôme (4250m). Chodzenia po lodowcu jest w stosunku do drogi przez Grand Mulets zdecydowanie mniej, i jest to lodowiec zdecydowanie mniej uszczeliniony. Zagrożeniem są jednak spadające kamienie na podejściu do Refuge du Goûter, zwłaszcza w Wielkim Kuluarze (zwanym, nie bez przyczyn, 'Rolling Stones') na wysokości ok. 3340m.
| Wspólny fragment drogi. Droga przez Grand Mulets dochodzi z kotła po prawej, normalna-od lewej przez kopułę Dôme du Goûter (4304m). |
Droga Trzech Wierzchołków zaczyna się zwyczajowo** na Aigulle du Midi (3842m), gdzie można wjechać kolejką z Chamonix i... prowadzi (z grubsza) przez trzy wierzchołki! Konkretnie przez Mont Blanc du Tacul (4248m), Mont Maudit (4465m) i Mont Blanc. Tak naprawdę droga wchodzi ostatecznie tylko na ten ostatni, pierwsze dwa wierzchołki nieco omija, ale gdyby ktoś chciał je zdobyć po drodze, to oczywiście w miarę sił i możliwości może. Tak jak na poprzednich drogach nie ma zbytnio trudności technicznych, jest za to sporo lodowca i chodzenia na dużej wysokości. Pozostawanie cały czas wysoko (nie schodzi się poniżej 3500m) stanowi z jednej strony o dużej (przede wszystkim widokowej) atrakcyjności drogi, z drugiej czyni ją nieco poważniejszą od wcześniej omówionych dwóch-suma podejść to wciąż przynajmniej 1400m, trochę kilometrów trzeba przejść, zaś możliwości odwrotu są mocno ograniczone. Jest przez to zalecana jedynie przy dobrej pogodzie i dla dobrze zaaklimatyzowanych.
| Dwa z wierzchołków widoczne z trzeciego (od lewej: Aiguille du Midi (3842m), Mont Maudit (4465m), Mont Blanc du Tacul (4248m)) |
Na koniec jeszcze wariant na deser: gospodarz schroniska zasugerował nam, że ze schroniska Grand Mulets zamiast iść lodowcem przez dwa lodowe plateau można przy sprzyjających warunkach śniegowo-lawinowych iść grzbietem obok po prawej, wiodącym bezpośrednio na Dôme du Goûter. Z namowy nie skorzystaliśmy, bojąc się zgubienia (bardzo nielicznych) śladów***, ale może warto by było?...
*Kryterium było chyba nie przekraczanie trudności PD+, które spełnia jeszcze włoska droga normalna, ale nie słyszałem o niej wystarczająco wiele, by się wypowiadać.
**Oczywiście można wejść z dołu, ale jest to kawał naprawdę długiego podejścia lodowcem.
***Obawa mogła mieć związek z ówczesną sprawnością naszych latarek, patrz relacja.
Czego się nauczyliśmy (czyli subiektywny spis popełnionych głupot, których nie powtarzajcie):
Wydaje się, że większych głupot raczej nie było.Chyba, że o czymś zapomnieliśmy... Moment... A, tak! Zapomnieliśmy o kaskach! Ale to już (przed)ostatni raz.


Komentarze
Prześlij komentarz