Żółta Mokra Ściana

Ostatnim razem pisałem o taternictwie przez prawdziwe T. Teraz miałem okazję uprawiać taternictwo przez jeszcze prawdziwsze T.

Cel był może nie jakoś bardzo trudny technicznie, ale dość ambitny: droga Korosadowicza na Żółtej Ścianie, a potem wejście na Pośrednią Grań, drogą do wyboru w zależności od czasu, chęci i ustaleń podczas wizji lokalnej, najlepiej Depresją Żdiarsky'ego i Filarem Komarnickich.

 Już jadąc zdawało nam się dziwne, że po zapowiadanej w nocy ‘co najwyżej’ niedużej mżawce są takie kałuże na drodze. Jak nam potem powiedziała jedna osoba - lało jak z cebra, ale żadna prognoza tego nie przewidziała, my o opadzie nie wiedzieliśmy, a jak już jechaliśmy, to zapanowało nastawienie ‘trudno - zobaczymy’.

Start w drogę. Wilgoci nie widać, ale tam była.

Niestety, cudu nie było. Po dojściu do ścianę i jej pomacaniu okazało się, że jest absolutnie mokra. Poszliśmy do nieodległego schroniska Tery’ego i siedzieliśmy tam skonsternowani z dwie godziny czekając, aż może się przejaśni i coś wyschnie. Mimo całkiem niezłych prognoz nie przejaśniało się jednak ani trochę, co zniechęciło nas też do szukania celu na nieodległych Baranich Rogach (były całe w chmurze). Potem okazało się zresztą, że byliśmy prawdopodobnie w jedynym zakątku Tatr z tak paskudną pogodą. Po długich rozmyślaniach, wspieranych naiwną nadzieją że ‘trochę wyschło’, zdecydowaliśmy się zaatakować pierwotny cel.

Kluczowy wyciąg. Wilgoć już widać, a tam gdzie nie widać, to i tak była.

Było lepiej niż rano, ale znowu bez cudu - skała nie była już tak mokra, ale dalej niemal cała wilgotna. Pierwszy wyciąg w tych warunkach był jednym z bardziej przygodowych trójkowych* wyciągów, jakie prowadziłem, szczęśliwie z pancerną asekuracją. Wspinać się jednak dało, pozwoliłem sobie więc pójść nieco dalej… i dalej… I tak trafiliśmy przed kluczowy wyciąg, który co tu dużo mówić - płynął. Trochę zastanawialiśmy się, czy nie wybrać nikomu nie potrzebnej, choć bardzo wesołej przygody. Ostatecznie wybraliśmy jednak odwrót.

Po wycofie, około 16, już wiadomo było, że nic nie urobimy, więc słońce mogło spokojnie wyjść.

*Czyli o trudności III - w suchych warunkach raczej nic szczególnego












Komentarze

Popularne posty